Kilka moich sprawdzonych sposobów na to, aby lepiej zarządzać swoim budżetem, co ma szansę przełożyć się na większy spokój, lepsze decyzje i wzrost oszczędności.
W stylu życia, jaki sobie obrałam, jest cała masa wspaniałych rzeczy, ale są i wyzwania, i te trudniejsze momenty. Przez kilkanaście lat mojego „dorosłego życia” miałam stałą, pewną wypłatę, a co za tym szło jakiś (złudny) spokój w głowie, że w kolejnym miesiącu zapłacę czynsz, kupię jedzenie i pojadę gdzieś na weekend. Złudny dlatego, że w każdym momencie (w zależności od umowy) mogłam utracić pracę i wtedy ten spokój się kończył. Jednak wraz ze zrezygnowaniem z pracy na etacie (czyli wraz ze zrezygnowaniem ze stałej pensji) weszłam w tryb, w którym pojawiła się jeszcze większa nieprzewidywalność, a miesiąc nie jest równy miesiącowi.
Początki
Zarządzanie swoim budżetem wyniosłam z domu, bo mój Tata zawsze tworzył masę tabelek w Excelu i pokazywał, dlaczego warto to robić. Przydało mi się to już na studiach, gdzie miesięcznie, po opłaceniu mieszkania, miałam 350 zł do dyspozycji, a jakoś potrafiłam być na imprezie przynajmniej dwa razy w tygodniu i zjeść na mieście (zjeść na mieście = kebab za 8 zł raz w tygodniu). Co prawda bardzo pomagało mi to, że co dwa tygodnie wracałam z torbą jedzenia od rodziców i to, że wtedy piwo w klubie kosztowało 3 zł. W każdym razie, już wtedy starałam się tak zarządzać swoim budżetem, żeby móc pozwolić sobie na te najpotrzebniejsze wydatki i trochę przyjemności.
Bardzo prawdziwe jest zdanie, że im więcej się zarabia, tym więcej się wydaje – i tak też było u mnie. Miałam taki epizod, że gdy już zaczęłam zarabiać bardzo dobrze, to kupowałam sobie wszystko to, co kiedyś było na nieosiągalnej liście marzeń. No ale umówmy się, większość z tych rzeczy była mi totalnie niepotrzebna, ale jednak dawała takie niesamowite uczucie, że „jestem zajebista, bo mogę to mieć!” (z perspektywy czasu już wiem, że to posiadanie wcale nie stanowi o mojej wartości, no ale wtedy każda kolejna rzecz rekompensowała mi brak czegoś innego). W każdym razie, zmierzam do tego, że kolejny raz, to lepsze poznanie siebie, może pomóc w dokonywaniu lepszych decyzji i zrozumieniu pułapek, w które się wpada. Mi bardzo pomogło.
Znajdź swoją motywację
Aby pewne rzeczy zaczęły dziać się w naszym życiu, potrzebujemy znaleźć motywację do tego, by chcieć je rozpocząć, kontynuować i przeznaczać na nie swoją energię. I żeby znaleźć motywację do zarządzania swoim budżetem, uważam, że warto odpowiedzieć sobie na pytanie, które powtarzam w tych mailach do znudzenia, czyli: „co jest dla mnie ważne?” i „jak chcę żyć?”. Odpowiedzi na te pytania za każdym razem dają mi kopniaka, by zrezygnować z impulsywnego zakupy albo by uparcie notować i planować wydatki. W tym momencie chcę żyć w ciepłych miejscach na świecie i móc elastycznie planować swoje dni. To moja definicja niezależności i wolności. A (bardzo upraszczając), żeby to było możliwe, potrzebuję do tego pieniędzy, które zarabiam w swojej firmie. Nie chcę pracować więcej, chcę pracować mądrzej i tak rozporządzać moim portfelem, by nie odpuszczać przyjemności, a zarazem by dokonywać lepszych wyborów, które pomagają mi zachować spokój i żyć tak, jak chcę.
Niezależnie od tego iloma pieniędzmi dysponujesz, możesz każdą z tych rad spróbować przetestować u siebie (przez miesiąc czy kwartał) i zobaczyć, jakie efekty to przyniosło. Myślę, że świadoma praca ze swoim budżetem, w czasach kryzysu, inflacji i rosnących stóp procentowych, jest bardzo dobrym pomysłem.
Po pierwsze: Notuj
Zapisywanie i śledzenie swoich wydatków uważam za jeden z podstawowych kroków, aby zacząć lepiej zarządzać swoim budżetem. Nie zliczę, ile wiadomości dostałam, gdy jakiś rok temu zrobiłam relację na Instagramie na ten temat, a wiele osób zaczęło zbierać dane. Okazało się, że już po miesiącu można było zauważyć, gdzie „uciekają” pieniądze i mocno się zdziwić, ile wydaje się na Ubera, zamawianie jedzenia czy gotowe kanapki w pracy. 15 zł wydane jednorazowo nie wydaje się być aż tak wielkim wydatkiem, ale gdy wydaje się te 15 zł, pięć dni w tygodniu, to w skali miesiąca robi się z tego 300 zł. A tymczasem, zamiast codziennie wydawać te 15 zł na gotową kanapkę, można przygotować ją samemu w domu i te 15 zł może posłużyć na składniki na cały tydzień. Pierwszy krok do większej świadomości to obserwacja i zebranie danych, żeby móc przejść do wniosków.
Rok temu przygotowałam takie dwa arkusze do pobrania, w których można w najprostszy sposób zacząć śledzić swoje wydatki. Wersja prosta wraz z instrukcją (proszę przeczytaj ją najpierw) znajduje się w tym wpisie. Natomiast bardziej złożony plik znajdziesz tutaj.
Po drugie: Nie podejmuj impulsywnych decyzji
Spontaniczność jest fajna, ale niekoniecznie w wydawaniu pieniędzy. I nie chcę w żaden sposób zabijać romantyczności w sprawianiu sobie przyjemności, ale jednak ja sama zauważyłam, że czasami potrafię wpaść w pułapkę podejmowania decyzji pod wpływem impulsu. Bo coś mi się spodobało (wzorzysta bluzka, która z pewnością szybko mi się znudzi), bo za czymś tęskniłam (ser żółty na Bali) albo bo chciałam sobie poprawić humor (kawałek sernika za 25 zł). Dlatego gdy tylko uda mi się zauważyć, że działam pod wpływem impulsu, to zatrzymuję się i poświęcam sekundę na refleksję: czy tego na pewno potrzebuję? Jak często będę z tego korzystać? Jaka jest szansa, że wykorzystam to za rok? Czy to na pewno sprawi mi przyjemność?
Bo widzisz – sernik mogę chcieć zjeść, bo jestem po prostu głodna i jest pierwszym, na co mam ochotę się rzucić. Wzorzysta bluzka natomiast będzie fajna na chwilę, ale z dużą pewnością nie będę jej nosić zbyt często. Jak już tak się zdystansuję emocjonalnie, to zazwyczaj większość rzeczy, której właśnie teraz potrzebowałam mieć, okazuje się zbędna lub dostrzegam, że faktycznie w coś warto zainwestować, i wtedy dokonuję zakupu. Świadomie, a nie pod wpływem chwili.
Przewiduj i planuj
Gdy wychodzę z domu, zabieram swoją butelkę z wodą, bo wiem, że będę chciała się jej napić, a nie chcę kupować jednorazówki w sklepie. Zanim pojadę na większe zakupy układam listę, by kupić to, co faktycznie wykorzystam i uniknąć tych decyzji pod wpływem impulsu. Wiem mniej więcej, ile miesięcznie muszę przeznaczyć na mieszkanie, skuter, podstawowe jedzenie, kosmetyki czy opłaty firmowe. Gdy dokonuję zakupu przez internet, sprawdzam, czy są dostępne kody rabatowe. Zabieram ze sobą przekąski lub tak planuję posiłki, żeby nie dopuścić do sytuacji, gdzie pojawi się głód i złapię byle co. Te wszystkie działania nie tylko wpływają na to, że lepiej zarządzać swoim portfelem, ale też na mój spokój, zdrowie i na środowisko.
Jest tyle sytuacji, które możemy przewidzieć, a dzięki temu zabezpieczyć się na nie i nie wydawać po kilka złotych na to, co mogliśmy np. zabrać ze sobą. Spróbuj zauważyć, ile razy w ciągu tygodnia kupujesz coś, o co można zadbać wcześniej. Pomyśl, ile jedzenia wyrzucasz. Zauważ, czy w sklepie dokonujesz impulsywnych decyzji, bo nie wiesz po co przyszłaś_edłeś. Na każdym kroku czeka na nas masa pokus, ale wiedząc czego chcemy i co jest dla nas ważne, jesteśmy w stanie kontrolować to, czy chcemy im się poddać czy nie.
Używaj kilku kont
Pisząc „kilku” myślę nawet o dwóch. Po pierwsze posiadanie przynajmniej dwóch kont zabezpiecza Ciebie przed tym, gdy coś wydarzy się w Twoim banku lub utracisz dostęp do swojego konta. Po drugie, u mnie się to sprawdzało, niezależenie ile zarabiałam, bo przynajmniej 10% swojej wypłaty przelewałam na inne konto, aby jakkolwiek gromadzić oszczędności. To na początek może być i 5%, ważne by nie trzymać wszystkich pieniędzy w jednym worku. Ja wręcz lubię przelewać sobie określoną kwotę tygodniową na konto, z którego płacę, bo dzięki temu obserwuję flow gotówki. Jeśli zaszaleję na początku tygodnia, to wiem, że inne decyzje muszę podjąć w jego drugiej części, by nie przekroczyć zakładanego budżetu. Ten sposób sprawdził mi się najlepiej podczas życia w Barcelonie, która ma ogrom pokus, a 2 euro za ciastko, nie brzmiało na tak sporo, w porównaniu z 10 zł.
Szukaj okazji
Banalne, ale bardzo często nie korzystamy ze sposobów na oszczędzenie, bo coś chcemy kupić na szybko albo jesteśmy w sklepie bez wcześniejszego przygotowania lub po prostu nie wiemy, gdzie szukać okazji. Tymczasem na rynku pojawia się coraz więcej aplikacji, które zwracają cześć środków za zakupy. Sklepy mają swoje programy lojalnościowe, a influencerzy dzielą się kodami rabatowymi. Nie raz słyszałam tekst, że takie szukanie okazji i programów lojalnościowych, nie jest warte tych 5-10 zł zaoszczędzonych na zakupach. Tymczasem, robiąc zakupy dwa razy w tygodniu oszczędzasz 20 zł, w skali miesiąca 80 zł, a w skali roku jest to już 960 zł!!!!
Banki mają oferty, w których za założenie i prowadzenie konta np. 3 miesiące (tylko koniecznie należy wcześniej przeczytać warunki!) można zarobić 100, 200 czy 300 zł. Polecając konto znajomym, również zarabiamy. Pomyśl o tym, że korzystasz z poleceń, gdy komuś ufasz, a gdy kogoś znasz to zaufanie wzrasta. Dlatego możesz usługi czy przedmioty, z których korzystasz, polecać po prostu w gronie swoich znajomych, a dzięki kodom afiliacyjnym zarabiać dodatkowe zniżki czy gotówkę.
Czasem wystarczy kilka drobnych zmian w swojej codzienności (np. zainstalowanie aplikacji z kodami rabatowymi), aby w skali roku zaoszczędzić niezłą kwotę. Patrząc z jeszcze innej strony – jedząc produkty sezonowe czy robiąc hummus od podstaw – wydajesz po prostu mniej. W cenę warzyw i owoców niesezonowych wliczony jest ich import z innych krajów, a w cenę gotowego hummusu koszt wygody, że nie musisz go przygotowywać. To już Twoja decyzja, na ile skorzystanie z gotowego produktu bardziej Ci się opłaca. ale Jednak jeśli jesteś w stanie codziennie spędzić przynajmniej godzinę przeglądając social media, to myślę, że ugotowanie cieciorki i zblendowanie składników nie zajmie Ci sumarycznie więcej niż 1/2 tego czasu.
Ustaw odpowiednie myślenie
Wiem, że to notowanie, planowanie i panowanie nad swoimi impulsami może wydawać się bardzo wymagające. Na początku na pewno jest, by złapać flow – ale gdy zauważysz, jak wiele korzyści może to przynieść, uwierz że będziesz chciał_a to robić. A jak już poznasz swoje impulsy, złe nawyki zakupowe, wprowadzisz jakieś zmiany, to być może te wszystkie rzeczy nie będą już potrzebne, bo bez tego będziesz potrafił_a podejmować lepsze decyzje i zarządzać budżetem.
Na koniec chcę tylko powiedzieć, że dobra relacja z pieniędzmi to też praca z przekonaniami na ich temat, a obsesyjne myślenie o budżecie i ciągłe poświęcanie na to czasu nie jest dobre. Jednak zdaję sobie sprawę, że mogą w życiu pojawić się takie momenty, w których będzie paraliżował strach, niepewność i bezradność, bo wypłata nie będzie w stanie pokryć podstawowych potrzeb. To, co w takiej sytuacji zrobić, to materiał na inną opowieść. W tym newsletterze chcę Ci dać znać, że możesz wprowadzić kilka zmian, które zwiększą szanse, że taka sytuacja się nie wydarzy lub będziesz lepiej na nią przygotowana_y.
Treść pochodzi z jednego z moich newsletterów o tytule: Jak odczytywać znaki od losu? Jeśli chcesz otrzymywać raz w tygodniu maile o tematyce rozwojowej i z takimi właśnie rozkminkami to tutaj możesz dołączyć do grona odbiorców. Czy wiesz, że czarny kot nie wszędzie symbolizuje pecha? W niektórych regionach Francji uważa się, że przynosi on szczęście …
O Slow Talks Projekt Slow Talks narodził się w naszych głowach, gdy zamieszkaliśmy na Zanzibarze, choć myślę, że był już w nich od bardzo dawna, tylko nie potrafiliśmy go ubrać w słowa. Przez wszystkie lata naszego związku uczyliśmy i cały czas uczymy się, jak rozmawiać ze sobą i przekładać nasze pragnienia na działanie. Mocno wierzymy, …
Gdy pewnego dnia na Instagramie powiedziałam, że ja po prostu nie wiem, czy widzę siebie w roli mamy, to zalała mnie masa wiadomości od kobiet, które mają podobnie i które czują bunt przeciwko temu, że oczekuje się od nich zero-jedynkowej odpowiedzi. Uważam, że okej jest nie wiedzieć. Uważam też, że ważne, aby ta decyzja o …
Proces przygotowania prezentu, dla bliskiej mi osoby, jest dla mnie równie ekscytujący, co moment obdarowywania. Uwielbiam dawać przeżycia albo celuję w rzeczy, które widzę, że ktoś chce, choć czasem nie do końca jest tego świadoma_y! Dodatkowo tworzę prezenty, które mają wartość w postaci mojego zaangażowania i czasu na zrobienie czegoś wzruszającego i dające radość drugiej …
Jak lepiej zarządzać swoim budżetem?
Kilka moich sprawdzonych sposobów na to, aby lepiej zarządzać swoim budżetem, co ma szansę przełożyć się na większy spokój, lepsze decyzje i wzrost oszczędności.
W stylu życia, jaki sobie obrałam, jest cała masa wspaniałych rzeczy, ale są i wyzwania, i te trudniejsze momenty. Przez kilkanaście lat mojego „dorosłego życia” miałam stałą, pewną wypłatę, a co za tym szło jakiś (złudny) spokój w głowie, że w kolejnym miesiącu zapłacę czynsz, kupię jedzenie i pojadę gdzieś na weekend. Złudny dlatego, że w każdym momencie (w zależności od umowy) mogłam utracić pracę i wtedy ten spokój się kończył. Jednak wraz ze zrezygnowaniem z pracy na etacie (czyli wraz ze zrezygnowaniem ze stałej pensji) weszłam w tryb, w którym pojawiła się jeszcze większa nieprzewidywalność, a miesiąc nie jest równy miesiącowi.
Początki
Zarządzanie swoim budżetem wyniosłam z domu, bo mój Tata zawsze tworzył masę tabelek w Excelu i pokazywał, dlaczego warto to robić. Przydało mi się to już na studiach, gdzie miesięcznie, po opłaceniu mieszkania, miałam 350 zł do dyspozycji, a jakoś potrafiłam być na imprezie przynajmniej dwa razy w tygodniu i zjeść na mieście (zjeść na mieście = kebab za 8 zł raz w tygodniu). Co prawda bardzo pomagało mi to, że co dwa tygodnie wracałam z torbą jedzenia od rodziców i to, że wtedy piwo w klubie kosztowało 3 zł. W każdym razie, już wtedy starałam się tak zarządzać swoim budżetem, żeby móc pozwolić sobie na te najpotrzebniejsze wydatki i trochę przyjemności.
Bardzo prawdziwe jest zdanie, że im więcej się zarabia, tym więcej się wydaje – i tak też było u mnie. Miałam taki epizod, że gdy już zaczęłam zarabiać bardzo dobrze, to kupowałam sobie wszystko to, co kiedyś było na nieosiągalnej liście marzeń. No ale umówmy się, większość z tych rzeczy była mi totalnie niepotrzebna, ale jednak dawała takie niesamowite uczucie, że „jestem zajebista, bo mogę to mieć!” (z perspektywy czasu już wiem, że to posiadanie wcale nie stanowi o mojej wartości, no ale wtedy każda kolejna rzecz rekompensowała mi brak czegoś innego). W każdym razie, zmierzam do tego, że kolejny raz, to lepsze poznanie siebie, może pomóc w dokonywaniu lepszych decyzji i zrozumieniu pułapek, w które się wpada. Mi bardzo pomogło.
Znajdź swoją motywację
Aby pewne rzeczy zaczęły dziać się w naszym życiu, potrzebujemy znaleźć motywację do tego, by chcieć je rozpocząć, kontynuować i przeznaczać na nie swoją energię. I żeby znaleźć motywację do zarządzania swoim budżetem, uważam, że warto odpowiedzieć sobie na pytanie, które powtarzam w tych mailach do znudzenia, czyli: „co jest dla mnie ważne?” i „jak chcę żyć?”. Odpowiedzi na te pytania za każdym razem dają mi kopniaka, by zrezygnować z impulsywnego zakupy albo by uparcie notować i planować wydatki. W tym momencie chcę żyć w ciepłych miejscach na świecie i móc elastycznie planować swoje dni. To moja definicja niezależności i wolności. A (bardzo upraszczając), żeby to było możliwe, potrzebuję do tego pieniędzy, które zarabiam w swojej firmie. Nie chcę pracować więcej, chcę pracować mądrzej i tak rozporządzać moim portfelem, by nie odpuszczać przyjemności, a zarazem by dokonywać lepszych wyborów, które pomagają mi zachować spokój i żyć tak, jak chcę.
Niezależnie od tego iloma pieniędzmi dysponujesz, możesz każdą z tych rad spróbować przetestować u siebie (przez miesiąc czy kwartał) i zobaczyć, jakie efekty to przyniosło. Myślę, że świadoma praca ze swoim budżetem, w czasach kryzysu, inflacji i rosnących stóp procentowych, jest bardzo dobrym pomysłem.
Po pierwsze: Notuj
Zapisywanie i śledzenie swoich wydatków uważam za jeden z podstawowych kroków, aby zacząć lepiej zarządzać swoim budżetem. Nie zliczę, ile wiadomości dostałam, gdy jakiś rok temu zrobiłam relację na Instagramie na ten temat, a wiele osób zaczęło zbierać dane. Okazało się, że już po miesiącu można było zauważyć, gdzie „uciekają” pieniądze i mocno się zdziwić, ile wydaje się na Ubera, zamawianie jedzenia czy gotowe kanapki w pracy. 15 zł wydane jednorazowo nie wydaje się być aż tak wielkim wydatkiem, ale gdy wydaje się te 15 zł, pięć dni w tygodniu, to w skali miesiąca robi się z tego 300 zł. A tymczasem, zamiast codziennie wydawać te 15 zł na gotową kanapkę, można przygotować ją samemu w domu i te 15 zł może posłużyć na składniki na cały tydzień. Pierwszy krok do większej świadomości to obserwacja i zebranie danych, żeby móc przejść do wniosków.
Rok temu przygotowałam takie dwa arkusze do pobrania, w których można w najprostszy sposób zacząć śledzić swoje wydatki. Wersja prosta wraz z instrukcją (proszę przeczytaj ją najpierw) znajduje się w tym wpisie. Natomiast bardziej złożony plik znajdziesz tutaj.
Po drugie: Nie podejmuj impulsywnych decyzji
Spontaniczność jest fajna, ale niekoniecznie w wydawaniu pieniędzy. I nie chcę w żaden sposób zabijać romantyczności w sprawianiu sobie przyjemności, ale jednak ja sama zauważyłam, że czasami potrafię wpaść w pułapkę podejmowania decyzji pod wpływem impulsu. Bo coś mi się spodobało (wzorzysta bluzka, która z pewnością szybko mi się znudzi), bo za czymś tęskniłam (ser żółty na Bali) albo bo chciałam sobie poprawić humor (kawałek sernika za 25 zł). Dlatego gdy tylko uda mi się zauważyć, że działam pod wpływem impulsu, to zatrzymuję się i poświęcam sekundę na refleksję: czy tego na pewno potrzebuję? Jak często będę z tego korzystać? Jaka jest szansa, że wykorzystam to za rok? Czy to na pewno sprawi mi przyjemność?
Bo widzisz – sernik mogę chcieć zjeść, bo jestem po prostu głodna i jest pierwszym, na co mam ochotę się rzucić. Wzorzysta bluzka natomiast będzie fajna na chwilę, ale z dużą pewnością nie będę jej nosić zbyt często. Jak już tak się zdystansuję emocjonalnie, to zazwyczaj większość rzeczy, której właśnie teraz potrzebowałam mieć, okazuje się zbędna lub dostrzegam, że faktycznie w coś warto zainwestować, i wtedy dokonuję zakupu. Świadomie, a nie pod wpływem chwili.
Przewiduj i planuj
Gdy wychodzę z domu, zabieram swoją butelkę z wodą, bo wiem, że będę chciała się jej napić, a nie chcę kupować jednorazówki w sklepie. Zanim pojadę na większe zakupy układam listę, by kupić to, co faktycznie wykorzystam i uniknąć tych decyzji pod wpływem impulsu. Wiem mniej więcej, ile miesięcznie muszę przeznaczyć na mieszkanie, skuter, podstawowe jedzenie, kosmetyki czy opłaty firmowe. Gdy dokonuję zakupu przez internet, sprawdzam, czy są dostępne kody rabatowe. Zabieram ze sobą przekąski lub tak planuję posiłki, żeby nie dopuścić do sytuacji, gdzie pojawi się głód i złapię byle co. Te wszystkie działania nie tylko wpływają na to, że lepiej zarządzać swoim portfelem, ale też na mój spokój, zdrowie i na środowisko.
Jest tyle sytuacji, które możemy przewidzieć, a dzięki temu zabezpieczyć się na nie i nie wydawać po kilka złotych na to, co mogliśmy np. zabrać ze sobą. Spróbuj zauważyć, ile razy w ciągu tygodnia kupujesz coś, o co można zadbać wcześniej. Pomyśl, ile jedzenia wyrzucasz. Zauważ, czy w sklepie dokonujesz impulsywnych decyzji, bo nie wiesz po co przyszłaś_edłeś. Na każdym kroku czeka na nas masa pokus, ale wiedząc czego chcemy i co jest dla nas ważne, jesteśmy w stanie kontrolować to, czy chcemy im się poddać czy nie.
Używaj kilku kont
Pisząc „kilku” myślę nawet o dwóch. Po pierwsze posiadanie przynajmniej dwóch kont zabezpiecza Ciebie przed tym, gdy coś wydarzy się w Twoim banku lub utracisz dostęp do swojego konta. Po drugie, u mnie się to sprawdzało, niezależenie ile zarabiałam, bo przynajmniej 10% swojej wypłaty przelewałam na inne konto, aby jakkolwiek gromadzić oszczędności. To na początek może być i 5%, ważne by nie trzymać wszystkich pieniędzy w jednym worku. Ja wręcz lubię przelewać sobie określoną kwotę tygodniową na konto, z którego płacę, bo dzięki temu obserwuję flow gotówki. Jeśli zaszaleję na początku tygodnia, to wiem, że inne decyzje muszę podjąć w jego drugiej części, by nie przekroczyć zakładanego budżetu. Ten sposób sprawdził mi się najlepiej podczas życia w Barcelonie, która ma ogrom pokus, a 2 euro za ciastko, nie brzmiało na tak sporo, w porównaniu z 10 zł.
Szukaj okazji
Banalne, ale bardzo często nie korzystamy ze sposobów na oszczędzenie, bo coś chcemy kupić na szybko albo jesteśmy w sklepie bez wcześniejszego przygotowania lub po prostu nie wiemy, gdzie szukać okazji. Tymczasem na rynku pojawia się coraz więcej aplikacji, które zwracają cześć środków za zakupy. Sklepy mają swoje programy lojalnościowe, a influencerzy dzielą się kodami rabatowymi. Nie raz słyszałam tekst, że takie szukanie okazji i programów lojalnościowych, nie jest warte tych 5-10 zł zaoszczędzonych na zakupach. Tymczasem, robiąc zakupy dwa razy w tygodniu oszczędzasz 20 zł, w skali miesiąca 80 zł, a w skali roku jest to już 960 zł!!!!
Banki mają oferty, w których za założenie i prowadzenie konta np. 3 miesiące (tylko koniecznie należy wcześniej przeczytać warunki!) można zarobić 100, 200 czy 300 zł. Polecając konto znajomym, również zarabiamy. Pomyśl o tym, że korzystasz z poleceń, gdy komuś ufasz, a gdy kogoś znasz to zaufanie wzrasta. Dlatego możesz usługi czy przedmioty, z których korzystasz, polecać po prostu w gronie swoich znajomych, a dzięki kodom afiliacyjnym zarabiać dodatkowe zniżki czy gotówkę.
Czasem wystarczy kilka drobnych zmian w swojej codzienności (np. zainstalowanie aplikacji z kodami rabatowymi), aby w skali roku zaoszczędzić niezłą kwotę. Patrząc z jeszcze innej strony – jedząc produkty sezonowe czy robiąc hummus od podstaw – wydajesz po prostu mniej. W cenę warzyw i owoców niesezonowych wliczony jest ich import z innych krajów, a w cenę gotowego hummusu koszt wygody, że nie musisz go przygotowywać. To już Twoja decyzja, na ile skorzystanie z gotowego produktu bardziej Ci się opłaca. ale Jednak jeśli jesteś w stanie codziennie spędzić przynajmniej godzinę przeglądając social media, to myślę, że ugotowanie cieciorki i zblendowanie składników nie zajmie Ci sumarycznie więcej niż 1/2 tego czasu.
Ustaw odpowiednie myślenie
Wiem, że to notowanie, planowanie i panowanie nad swoimi impulsami może wydawać się bardzo wymagające. Na początku na pewno jest, by złapać flow – ale gdy zauważysz, jak wiele korzyści może to przynieść, uwierz że będziesz chciał_a to robić. A jak już poznasz swoje impulsy, złe nawyki zakupowe, wprowadzisz jakieś zmiany, to być może te wszystkie rzeczy nie będą już potrzebne, bo bez tego będziesz potrafił_a podejmować lepsze decyzje i zarządzać budżetem.
Na koniec chcę tylko powiedzieć, że dobra relacja z pieniędzmi to też praca z przekonaniami na ich temat, a obsesyjne myślenie o budżecie i ciągłe poświęcanie na to czasu nie jest dobre. Jednak zdaję sobie sprawę, że mogą w życiu pojawić się takie momenty, w których będzie paraliżował strach, niepewność i bezradność, bo wypłata nie będzie w stanie pokryć podstawowych potrzeb. To, co w takiej sytuacji zrobić, to materiał na inną opowieść. W tym newsletterze chcę Ci dać znać, że możesz wprowadzić kilka zmian, które zwiększą szanse, że taka sytuacja się nie wydarzy lub będziesz lepiej na nią przygotowana_y.
Podobne posty
Jak odczytywać znaki od losu?
Treść pochodzi z jednego z moich newsletterów o tytule: Jak odczytywać znaki od losu? Jeśli chcesz otrzymywać raz w tygodniu maile o tematyce rozwojowej i z takimi właśnie rozkminkami to tutaj możesz dołączyć do grona odbiorców. Czy wiesz, że czarny kot nie wszędzie symbolizuje pecha? W niektórych regionach Francji uważa się, że przynosi on szczęście …
Slow Talks już dostępne!
O Slow Talks Projekt Slow Talks narodził się w naszych głowach, gdy zamieszkaliśmy na Zanzibarze, choć myślę, że był już w nich od bardzo dawna, tylko nie potrafiliśmy go ubrać w słowa. Przez wszystkie lata naszego związku uczyliśmy i cały czas uczymy się, jak rozmawiać ze sobą i przekładać nasze pragnienia na działanie. Mocno wierzymy, …
#62 O świadomym macierzyństwie – rozmowa z Patrycją Jaskot coach wspierającą kobiety w wybieraniu siebie
Gdy pewnego dnia na Instagramie powiedziałam, że ja po prostu nie wiem, czy widzę siebie w roli mamy, to zalała mnie masa wiadomości od kobiet, które mają podobnie i które czują bunt przeciwko temu, że oczekuje się od nich zero-jedynkowej odpowiedzi. Uważam, że okej jest nie wiedzieć. Uważam też, że ważne, aby ta decyzja o …
Pomysły na prezent za 0 zł
Proces przygotowania prezentu, dla bliskiej mi osoby, jest dla mnie równie ekscytujący, co moment obdarowywania. Uwielbiam dawać przeżycia albo celuję w rzeczy, które widzę, że ktoś chce, choć czasem nie do końca jest tego świadoma_y! Dodatkowo tworzę prezenty, które mają wartość w postaci mojego zaangażowania i czasu na zrobienie czegoś wzruszającego i dające radość drugiej …